Dziś taki trochę esej ku refleksji nad rozpowszechnianiem wizerunku dzieci w internecie, będzie kilka słów o wizerunku i ochronie dóbr osobistych dziecka, wyjaśnienie pojęcia sharentingu i innych pojęć określających zjawiska związane z udostępnianiem w wirtualnej przestrzeni publicznej informacji z prywatnej sfery życia osób małoletnich.

Temat upubliczniania wizerunku dziecka w portalach społecznościowych, na blogach, powraca coraz częściej jako temat dyskusji ale też jako przedmiot badań i analiz. Zdjęciami dzieci chwalą się najczęściej rodzice, niektórzy wrzucając przy każdej nadarzającej się okazji kolejne ujęcia swojej pociechy. Dziecko w domu, na spacerze, po szkole, na wakacjach, z kolegami, z rodzicem czy bez, w trakcie zabawy, przy posiłku, przy czynnościach dnia powszedniego i wyjątkowych okazji jak urodziny czy wakacje.

Od strony prawnej wizerunek dziecka tak samo jak wizerunek dorosłego, jest dobrem osobistym. O wizerunku w kontekście dóbr osobistych pisałam już tutaj. Z wizerunkiem dziecka małoletniego jednak, podobnie jak wszystkimi dobrami osobistymi dziecka jest sytuacja o tyle szczególna, że zarządzają nimi jego przedstawiciele ustawowi, najczęściej będą to właśnie rodzice. Również zgodę na rozpowszechnienie wizerunku lub potwierdzenie takiej zgody wyrażonej przez dziecko (w przypadku dziecka, które ukończyło trzynaście lat i dysponuje ograniczoną zdolnością do czynności prawnych) – wyrażają jako przedstawiciele ustawowi – rodzice dysponujący władzą rodzicielską. I jest jakaś widoczna niedoskonałość w tym, że te same osoby, które zarządzają prawem do prywatności i zgodą na udostępnianie wizerunku swoich dzieci, mogą i zdarza się, że bywają jednocześnie głównymi naruszycielami tychże dóbr dziecka, rozpowszechniając je w mediach w sposób nadmierny i szkodliwy. Władza rodzicielska – pojęcie z kodeksu rodzinnego i opiekuńczego funkcjonujące w języku prawniczym od dziesięcioleci, mnie, mimo że jestem prawnikiem, przywodzi jednak na myśl w potocznym rozumieniu używanie jednostronnie przewagi wobec stojącego z definicji na słabszej pozycji, nierówność stron, konieczność podporządkowania się woli i rozkazom dysponującego decydującym głosem. Piszę o tym, bo zjawisko rozpowszechniania zdjęć dzieci w internecie otwiera kolejną dyskusję o podmiotowość dziecka, jego prawa, w tym o prawo do prywatności i wyrażania własnej woli, poszanowania godności i granic intymności osoby. Kiedy zdjęcie małoletniego zostaje wrzucone do sieci, znów nie chodzi tylko o samo rozpowszechnienie wizerunku małego człowieka ale o cały przekaz, swoistą historię, którą kreują rozpowszechniający poprzez publikowane fotografie i ich kontekst sytuacyjny. Trafnie opisała to amerykańska profesor praw, fotografka i autorka opracowania na temat sharentingu – Stacey  B. Steinberg (…)…za każdym razem, gdy rodzic udostępnia informacje o dziecku, fragment historii życia dziecka zostaje mu odebrany i już nigdy nie będzie ono mogło przedstawić go tak, jak samo by chciało. Poza prawem dziecka do budowania własnej narracji o sobie, równie istotną kwestią jest jego prawo do zadecydowania o tym, aby nigdy nie ujawniać żadnych szczegółów ze swego życia.[i]  Wizerunek dziecka zapisany na serwerach, oglądany, a czasem niestety bez wiedzy samych zainteresowanych wielokrotnie kopiowany i publikowany dalej przez nieznane osoby. Specjaliści z zakresu cyberbezpieczeństwa twierdzą, że cyfrowy ślad (digital print) w postaci opublikowanych fotografii, filmów zapisanych na lokalnych i globalnych serwerach, w praktyce zostaje w internecie na zawsze, czyli jest w praktyce nieusuwalny.

W kontekście publikowania zdjęć dzieci nasuwają się pytania natury prawno-etycznej. Jak czują się lub może raczej jak będą kiedyś czuły się dzieci, które odkryją migawki ze swojego dzieciństwa wystawione na widok szerokiej czy nawet zamkniętej społeczności? Jak zareagują kiedy dotrze do ich świadomości, że ktoś kiedyś bez ich zgody rozpowszechnił w sieci zdjęcie ultrasonograficzne, gdy były płodem, noworodkiem, niemowlęciem, dwu-, trzy-, pięcio- a może kilkunastolatkiem? Nikt wszak nie zapytał ich o zdanie, czy i w jaki sposób chciałyby się pokazać publicznie, na ujawnienie jakich informacji o sobie szerszemu gronu odbiorców chciałyby wyrazić zgodę i co na ten temat myślą? Na wczesnym etapie zadanie takich pytań nie jest oczywiście możliwe ale to pytania, które można sobie postawić jako swoisty test odpowiedzialności, zanim kliknie się „udostępnij”. Czy sprawowanie władzy rodzicielskiej obejmuje rzeczywiście także prawo do dowolnego rozporządzania wizerunkiem dziecka przez jego rodziców i dysponowanie nim jak swoją własnością dla zaspokojenia swojego ego, chęci pochwalenia się, czasem dla zabawy? To już kolejny kontekst, w którym postulowana kilka lat temu zmiana nomenklatury prawniczej, z władzy rodzicielskiej na odpowiedzialność rodzicielską, byłaby w dobie cyfryzacji, szybkich zmian, wirtualnych zagrożeń bardziej niż kiedykolwiek pożądana..[ii] To do rodziców należy w istocie czuwanie nad ochroną wizerunku, prywatności, dobrego imienia i innych dóbr osobistych ich dziecka, dopóki ono samo nie będzie mogło o tym zdecydować. Dobra osobiste przysługują małemu człowiekowi tak jak dorosłemu i stawiają go w centrum ochrony…. także przed nieprzemyślanymi działaniami rodziców.

W Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii zjawisko upubliczniania wizerunku dzieci w internecie ma już swoją nazwę : ”sharenting” – powstałą z połączenia dwóch słów: sharing – dzielenie się, rozpowszechnianie i „parenting” – rodzicielstwo. Terminem tym określa się regularne zamieszczanie przez rodziców w internecie, głównie na portalach społecznościowych, blogach, forach dyskusyjnych, szczegółowych informacji, zdjęć i filmów z życia dzieci[iii]. Autorki poradnika dla rodziców: Sharenting i wizerunek dziecka w sieci, wskazują nazwy innych jeszcze zjawisk, dla których wspólnym mianownikiem jest rozpowszechnianie wizerunku dzieci. Opisują  także zjawisko troll parentingu, to jest zachowania rodziców polegającego na dzieleniu się w sieci treściami, które kompromitują dzieci, ośmieszają je lub pokazują trudne dla nich, wstydliwe czy wręcz upokarzające momenty. Pseudozabawne zdjęcia lub filmy przedstawiają płaczące, bezradne, przestraszone dzieci, bądź przebrane dla żartu w dziwaczne kostiumy, to przykład bezrefleksyjnego zachowania niektórych rodziców w internecie. I zjawisko dużo bardziej niebezpieczne – baby role play (tak zwany cyfrowy kidnaping) – będący praktyką używania skradzionego wizerunku dziecka do realizacji różnych fantazji, w tym seksualnych lub przemocowych przez nieznane osoby. Pobrany z internetu wizerunek dziecka umieszczany jest na specjalnie założonym profilu w portalu społecznościowym. Dziecku nadawane jest nowe imię, a na jego profilu dołączany jest opis jego aktywności, tego, co lubi, a czego nie. Osoba udostępniająca wizerunek dziecka może wcielać się w różne role, np. rodzica dziecka. Inni użytkownicy mogą zamieszczać posty i komentarze budując, na ogół seksualną, narrację wokół neutralnej początkowo fotografii.[iv]

We Francji, gdzie w ostatnim czasie temat sharentingu powrócił znów głośniej, zgodnie z art. 226 -1 code penal [kodeksu karnego]: kto rozpowszechnia lub publikuje wizerunki osób trzecich bez ich zgody, podlega karze grzywny w wysokości 45 000 euro. Z kolei artykuł 9 francuskiego code civil [kodeksu cywilnego] gwarantuje każdemu prawo do poszanowania jego życia prywatnego. Obecnie we francuskim Assemblée Nationale opracowywany jest projekt zmiany przepisów, które mają podkreślić obowiązek ochrony życia prywatnego dzieci przez rodziców, w tym obowiązek czuwania nad sposobem i zakresem realizacji prawa do wizerunku przez dziecko małoletnie. [v] We Francji mówi się, że z uwagi na stosunkowo młody wiek mediów społecznościowych, w przyszłości, gdy obecne dzieci zaczną już wkraczać w dorosłość i osiągną pełnoletność, mogą się znaleźć pośród nich takie, które wytoczą powództwa swoim rodzicom o naruszenie ich prawa do życia prywatnego.   

Wracając na polskie podwórko prawne, jeśli chodzi o możliwość dochodzenia ochrony dóbr osobistych w tym ochrony wizerunku małoletniego, trzeba wspomnieć, że roszczenia tak zwane niemajątkowe o ochronę dóbr osobistych to jest: roszczenie o zaniechanie dalszych naruszeń (np. publikowania zdjęć naruszających prawo do prywatności) oraz roszczenie o dopełnienie czynności potrzebnych do usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych (np. opublikowanie przeprosin  w odpowiedniej formie i treści, usunięcie opublikowanych fotografii, które naruszają prawo do prywatności, wizerunek, dobre imię dziecka) – nie  ulegają przedawnieniu. Dziecko może zatem dochodzić ich już jako dorosły człowiek. Z kolei zgodnie z art. 442(1) § 4 przedawnienie roszczeń osoby małoletniej o naprawienie szkody na osobie nie może skończyć się wcześniej niż z upływem lat dwóch od uzyskania przez nią pełnoletności.

Teoretycznie nad prawami dzieci czuwać ma Rzecznik Praw Dziecka lub prokurator, aby postępowanie zostało wszczęte z urzędu potrzebne jest jednak zgłoszenie naruszenia, a i wtedy nie ma gwarancji, że działanie zostanie podjęte. Mimo wszystko powództwa o ochronę wizerunku dzieci należą do rzadkości i…. najczęściej wynikają one z braku zgody między samymi rodzicami. Dzieci, szczególnie małe, są w praktyce bezbronne, muszą liczyć właśnie na odpowiedzialność rodzicielską w poszanowaniu ich praw i kierowanie się ich dobrem w każdym działaniu ich przedstawicieli, a na to jak pokazuje praktyka, nie zawsze mogą liczyć. Dlatego patrząc na to jak wykorzystywany jest wizerunek dzieci w internecie, wydaje się, że i w Polsce potrzebne są rozwiązania systemowe i legislacja zmierzająca do zapewnienia szczególnej ochrony wizerunku i całej sfery prywatności małoletnich przed niekontrolowanym i nadmiernym ujawnianiem informacji narażającym dzieci na ingerencję w ich intymność, naruszenie ich godności i dobrego imienia. Ważna jest edukacja rodziców odnośnie zagrożeń i konsekwencji dla przyszłego życia dzieci w wyniku niefrasobliwego oversharentingu – bo takim określeniem nazywa się zjawisko ewidentnie nadmiernego dzielenia się zdjęciami dzieci w cyberprzestrzeni, w końcu edukacja dzieci od najmłodszych lat, uświadamianie im ich własnych praw, tego, że jako mali ludzie mają podmiotowość, wolę i swoje dobra osobiste, które pozostają pod ochroną.

 

[i] Stacey B. Steinberg, (2017), Sharenting: Children’s Privacy in the Age of Social Media, s. 877.

[ii] S. Robert, Odpowiedzialność rodzicielska czy władza rodzicielska w kontekście dobra dziecka, w: „Radca prawny zeszyty naukowe nr 4(25)/2020, s. 101-114

[iii] Borkowska A., Witkowska M., Sharenting i wizerunek dziecka w sieci, NASK Państwowy Instytut Badawczy, Wyd. 1 Warszawa 2020, s. 7

[iv] Ibidem, s. 8, 12

[v] Projekt zmiany prawa dostępny pod adresem internetowymhttps://www.assemblee-nationale.fr/dyn/16/textes/l16b0758_proposition-loi

 

 

 

Autor fotografii: Tanaphong Toochinda źródło: unsplash.com

Poleć ten wpis